6. Niefinansowe myślenie – kredyty na nic niewarte rzeczy.
To najważniejszy błąd decyzyjny w moim rankingu. Musiałam się do niego solidnie przygotować zanim wam o tym napisałam. Część z niego została zilustrowana w punkcie drugim pt. kupowanie pasywów. Jednak tu chciałabym się skupić przede wszystkim na przyczynie zaciągania kredytów na nic niewarte rzeczy, czyli o błędnym niefinansowym myśleniu.
Aby dojść do rozwiązania rozłóżmy na czynniki pierwsze wszystkie składowe wyrażenia. Czym są nic niewarte rzeczy, przecież nikt z nas nie kupuje rzeczy, które nie są mu potrzebne, lub takich, które nie mają dla niego żadnej wartości. Nikt nie kupowały wycieczki na Mauritius gdyby jej cena nie byłaby warta swojej wartości. Przecież pracujemy, wiec na coś pieniądze wydawać trzeba. Wyjazd na wspólne wczasy z rodzina to wymarzony czas, na który czekaliśmy. Już nie możemy się doczekać, kiedy pierwsze zdjęcia z wczasów będą się ładowały na Facebooka. Co prawda nie dorównamy sąsiadom z pietra niżej, bo oni jeżdżą na takie wycieczki czasem dwa a czasem trzy razy do roku, jednak na pewno większość naszych znajomych z pracy poczuje się lekko zazdrosna, a później z zaciekawieniem będą wypytywali o nasze wrażenia. Być może część z Was przykład z Mauritiusem uważa za zbyt ekstrawagancki, bo przecież żyje raczej skromnie, zdjęć na Facebook nie wrzuca, tylko stara się raz w roku jechać na wczasy na narty w Alpy. Zawsze można pooddychać świeżym powietrzem, popracować nad kondycją. Musisz jeszcze tylko przed wyjazdem zakupić nowy kombinezon narciarski, bo stary już się zniszczył i w Internecie widziałaś takie ekstra super gogelki, które gdybyś miała takie same z mężem, od razu widać byłoby wieź małżeńska. Pewnie wszyscy podziwialiby, jaką jesteście zgraną parą.
Z zaciekawieniem słuchałam ostatnio historii jak jedna z par, z którą właśnie spotkałam się w celu doradztwa nt. zmiany pracy opowiadała o swoim dylemacie związanym z podjęciem decyzji w sklepie odnośnie zakupu na raty nowego XBoxa za ponad 3 tys. Długo podejmowali decyzję, gdyż nie mają pewności, czy brać na raty czy też nie, bo przecież zamierzają zmienić pracę niedługo i nie wiadomo jak długo będą jej poszukiwać. Zdecydowali się jednak na zakup, bo sprzedawca zaproponował im dogodne raty na 24 miesiące oprocentowane na 0%, które w praktyce za darmo nie były.
Słyszałam pewną dramatyczną historię od znajomej, która właśnie przeżywała rozstanie z facetem. Mężczyzna zachował się beznadziejnie, rzucił ją z dnia na dzień, a planowali już przecież ślub, miała już nawet pierścionek zaręczynowy na palcu. W słowotoku ulgi wyrzucała wszystkie historie, które bardzo ją dotknęły. Mówiła o tym, jak ona prasowała mu ubrania przez cały dzień na wyjazd nad morze z kolegami, a on jej nawet nie podziękował tylko poszedł grać w piłkę i wrócił późno w nocy po paru piwach. A ona mu jeszcze ten wyjazd zasponsorowała! Ponieważ on chwilowo nie miał pieniędzy, bo w dużej mierze to on płacił z własnych środków czynsz w wysokości 350 zł za mieszkanie, to ona zaciągnęła pożyczkę w wysokości 2tys. zł na jego wyjazd. Zaraz po powrocie z wyjazdu się rozstali.
Ulubionym i klasycznym błędem w decyzjach finansowych jest zakup nowego samochodu na kredyt. Sam fakt zakupu samochodu jest zawsze przeżyciem budzącym duże emocje, a tam gdzie emocje idą w górę, rozum idzie w dół. Często kupujemy samochody droższe niż planowaliśmy przeznaczyć i w procesie przeszukiwania ogłoszeń w myślach podnosimy sobie swoją czerwoną linię negocjacji z samym sobą. W ogóle sam fakt, ze samochód jest zawsze naszym pasywem to już wiemy, jednak to jak bardzo możemy na nim stracić zilustruje tabela spadku wartości nowych samochodów z upływem czasu www.autokult.pl. Gdy dołożymy do tego pożyczkę na zakup samochodu okaże się, że zaraz po opuszczeniu salonu samochodowego straciliśmy właśnie 50% swoich pieniędzy. Dokładnie 50% samochód traci nawet bez pożyczki już po 3 latach użytkowania. Dane te dostępne są ogólnie w Internecie, co jakiś czas toczy się debata nt. wartości samochodów, mimo wszystko duża część z nas nie potrafi się powstrzymać przed popełnieniem tego błędu.
W każdym z przytoczonych wyżej przykładów, bohaterowie popełnili szereg różnych błędów, jednak wspólnym mianownikiem jest to, że zaczerpnęli pożyczkę na spełnienie marzeń, które nie były ich aktywami- nie pracowały w przyszłości na zyski, a pasywami- traciły same w sobie i pociągały za sobą kolejne negatywne konsekwencje finansowe w postaci spłaty odsetek za pożyczki czy kredyty. Czy obserwując z boku widzieliście już konsekwencje tych błędów, kiedy zaczynaliście wczytywać się w te historie? Bardzo często widzimy, błędy, które popełniane są wokoło. Nie potrafimy jednak zdroworozsądkowo analizować decyzji podejmowanych przez nas samych. Przeanalizuj wszystkie swoje kredyty spłacane obecnie, ale i te zaczerpnięte w przeszłości. Da Ci
to pogląd na skłonność do podejmowania decyzji dobrych bądź tych opóźniających możliwość osiągnięcia wolności finansowej.
W świecie inwestycji mówi się jednak o kredycie w dobrym wymiarze. Traktuje się kredyt, jako dźwignię finansową. Mechanizm dźwigni polega na tym, że dzięki pieniądzom innych ludzi Ty budujesz swój majątek. Dzięki temu, ze ktoś założył lokatę w banku, bank może pożyczyć tobie jego pieniądze, za stawkę ustaloną w umowie kredytowej. I dziś możesz mieć coś o wartości 500 tys. zł, wkładając swój kapitał w wysokości 100 tys. ( w 2017 r. wymagane 20% wkładu LTV zgodnie z unijną rekomendacją S) . Ile czasu musiałbyś poświecić, abyś mógł odłożyć ze swoich oszczędności kwotę 400 tys. zł. Jaka jest różnica, zatem między dobrym a złym kredytem? Jak je od siebie odróżnić?
Wcale nie chodzi tutaj o warunki kredytu, o wysokość marzy czy prowizji i wysokość dodatkowych opłat okołokredytowych. W sumie nie ma to większego znaczenia. Dobry i zły kredyt możemy powiedzieć tylko wtedy, gdy mamy wiedzę na jaki cel został on zaciągnięty. Przykłady złych kredytów widzieliśmy powyżej, przedstawmy, zatem przykłady dobrych kredytów.
Deweloper zaciągnął kredyt na budowę osiedla. Pieniądze pochodzące z kredytu będą służyły wybudowaniu aktywa, które w przyszłości przyniesie zysk w postaci sprzedaż mieszkań z całego osiedla. Ten sam deweloper mógłby nie zaciągać kredytu, jednak zgromadzony kapitał dałby mu możliwość wybudowania tylko jednego bloku a nie całego osiedla. Po sprzedaży mieszkań z pierwszego bloku, mógłby zacząć budowę kolejnego i tak do ukończenia budowy. Szacunkowo pierwszy blok zostanie wybudowany w 1 rok, w kolejny rok wszystkie mieszkania zostaną sprzedane. Dzięki czemu po trzech latach budowy można rozpocząć budowę kolejnego. Inwestor planuje budowę 7 bloków. Jaki czas będzie mu potrzebny na budowę finansowaną z własnego kapitału? Czy uciążliwość trwających remontów przez wiele lat nie będzie odczuwalna przez lokatorów?
Czy widzisz już sens finansowania swoich planów dźwignią finansową? Gdyby inwestor otrzymał kredyt na finansowanie osiedla osiedle być może mogłoby zostać zakończone w ciągu 4 lat, a klienci nie zostaliby narażeni na wieloletnie remonty.
A tymczasem zapraszam do zapoznania się z innymi błędami, które mogą w znaczący sposób ograniczyć twoje możliwości osiągania finansowego celu.